Cześć wam. To znowu ja. Postanowiłam nadrobić, nie? Dlatego dodaję dziś drugie zamówienie. Nie bardzo mi się podoba ta część parodii, ale pisałam ją na spontana i z niewielką weną. Mam jednak nadzieję, że się komuś spodoba ; )
To dla Ciebie, DuSiek :3
Anime: Kuroko no Basket.
Zadowolony
Aomine wgapiał się teraz w śpiącą obok niego blond jędrną dupę, zwaną też Kise.
Wczoraj zaciągnął go do siebie i mimo jego wielkich protestów i powoływania się
na Akashiego – obrońcę- uciśnionych…
cóż, przeleciał. Poza tym, Akashi raczej dopingowałby Daikiego i podrzucał
coraz to nowe pozycje. Ostatnio Kuroko mu się skarżył, że Akaś ciągle robi
dziwaczne eksperymenty w łóżku i on na tym cierpi. Oczywiście mówił to z poker
facem, więc ciężko było orzec, czy naprawdę tak cierpi, ale to się wytnie.
Pomacał Kisiaka po tyłeczku i nabrał ochoty, żeby znowu go ruchnąć… tak trochę
z zaskoczenia, ale… cóż, wtedy właśnie blondyn się obudził. Spojrzał na Aomine
z fochem i burakiem na ryjcu, po czym porwał bokserki z podłogi i je na siebie
włożył. Cóż… przemilczmy to, że tak trochę go dupsko bolało. Dzielnie to
znosił~!
- Jesteś okrutny, Aominecchi. Zrobiłeś to bez żadnych uczuć wyższych! – I w
jego oczkach pojawiły się łezki.
No nie, znowu się zaczyna teatrzyk, pomyślał Daiki i tylko przewrócił oczami.
- Oj, nie becz. Zaspokajanie potrzeb to też jakieś uczucie – stwierdził genialnie,
bardzo z siebie dumny. – Poza tym… jęczałeś jak ruchana dziewica. – Uśmiechnął się
wrednie.
- Może dlatego, że byłem ruchaną… a raczej gwałconą dziewicą, hee?! Trzymaj się
ode mnie z daleka! Nienawidzę cię! – dramatyzował Kise, ubierając się dalej i
pociągając nosem.
A potem wybiegł… a raczej „wykuśtykał” z domu chłopaka, niezatrzymywany.
- I tak ci się podobało – podsumował to Aomine, dalej spokojnie sobie leżąc.
Potem go dorwie.
*
Tymczasem
w domu Akashiego…
Himuro obudził się a twarzą w misce z chipsami. Rozejrzał się po pomieszczeniu,
mocno skołowany. Murasakibara spał z papierkiem po batonie na ustach. Cały był
umazany czekoladą… bądź gównem. Jedno z dwojga. Ale nie jebało, więc to raczej
czekolada. W dodatku biedak się gnieździł na posłaniu dla psa, bo chyba pomylił
je z łóżkiem… przemilczmy to, że Akashi nie miał psa. Przecież każdy szanujący
się obywatel ma przygotowane spanie dla zwierzaków, nie? Nawet mimo ich braku.
Wracając do sytuacji…
Wspomniany właściciel mieszkania siedział w kącie i ostrzył swe nożyczki z
psychopatycznym błyskiem w oku. Spojrzeniu Himuro nie umknęło też to, że Kuroko
leżał przytuty do kanapy, a raczej… spał tak. Musiał być porządnie zalany. Z
kącika ust ciekła mu ślina. Himuro aż się skrzywił, bo to było okropne. Nigdy
wcześniej nie widział tak obfitego ślinotoku! A ten Kurosz taki niepozorny… kto
by pomyślał, że się tak ślini. Nieważne.
- Witaj – usłyszał złowieszczy głos z kąta. Czerwonowłosy glut postanowił
zaszczycić obudzonego swoim głosem. –
Obudź Murasakibarę… i spadajcie, bo mam kaca. A jak mam kaca… to muszę się
trochę powyżywać na Kuroko – wyprosił go grzecznie.
Himuro zdygał… ale o swój los. Los Tetsu miał w dupie. Cóż, grunt to szczerość,
nie?
Szybko poderwał dupsko z fotela i obudził swego chłopaka.
- Spadaaaj, chcę spać – rzekł tamten ospałym głosem.
- Wstawaj, jeśli ci życie miłe! Akaś nam grozi! – szepnął mu do ucha, ale… cóż.
Murasakibara miał to gdzieś. Dlatego… - To idę sam. Ty se umrzyj – prychnął i
rzeczywiście wyszedł.
*
Godzinę
później…
Murasakibara się obudził i… zauważył, że nie miał na sobie spodni. Nie przejął
się tym zbytnio. Niestety, nie zdawał sobie sprawy też z tego, że na klacie, plecach
i twarzy był pomazany. Akashi oznaczył go karniakami i zabrał portki, żeby
zamarzł w drodze do domu. Fioletowowłosy rozejrzał się po pomieszczeniu i
spojrzał na kanapę, z której dobiegały dziwne odgłosy.
- Akachin… serio musisz ruchać Kuroko każdego dnia przy kimś? – zadał nurtujące
go pytanie i przetarł oczy rękami. – Gdzie mój mężczyzna? A raczej ma kobieta?
Czy coś. – Ziewnął przeciągle.
- Japa. Będę go pieprzył, czy wam się to podoba, czy nie, bo jest mój – odparł groźnie
Akashi, nawet nie zerkając na swego kumpla. – A ta ciota już poszła, bo się
mnie boi – dodał tylko. – Też mógłbyś już sobie pójść.
Zapadła cisza.
Cisza.
Cisza.
Cisza.
I…
- Kurwa, Kuroko, jęknij chociaż, ty głupi ciole! – zirytował się czerwonowłosy.
- Ale nie mam ochoty – odparł ten, oczywiście z poker facem. – Nie zrozum mnie
źle, lubię być przez ciebie ruchany… ale… no dobra. Jęk – „jęknął”.
- Zaraz ci zajebię.
- Okay.
- Serio.
- Wiem.
- Nie wkurwiaj mnie.
- A co ja robię? Jęk. Jęk. Jęk.
- KURWAAA! – I po tym ryku… Muraś postanowił jednak się ulotnić.
Cóż… całe życie z debilami. Prościej i lepiej nie można tego podsumować.
Haha, dupa Kise została wciągnięta na opalony maszt.. czy coś. XD
OdpowiedzUsuńBiedny Mukkun, całe życie z wariatami, jeszcze jedzenie marnują, spodnie mu zabierają i go zostawiają na pastwę psychopaty. :c
Który też jest biedny - kto by chciał za partnera drewno o niebieskich włosach, które w ogóle nie jęczy. Nie, no.. dobra. "Jęk, jęk, jęk." XDDD
Mnie się tam podobało. :D Chcę więcej. T^T
Swieeetne xdd Nie wiem, jak się czujesz z tą parodią, ale to jest po prostu epicko epickie ! Akashi, soł słit xD Kuroko i jego jęki po prostu rozwalają mnie na łopatki !! Naaapisz coś jeszcze z tegoo, proszę <3
OdpowiedzUsuń~Yazu
Biedna Kisia, zabrano mu dziewictwo i to bez żadnych uczuć. Tak Kisiak, zostałeś przeruchany jak "panienka do towarzystwa ", żeby tu brzydko nie pisać. Ojej, ale nie martw się. Aoś coś chyba czuje. Chyba.
OdpowiedzUsuńJak ją współczuję Akashiemu, ale niech próbuje. Czym coś bardziej niedostępne tym ciekawsze, no nie.
Himuś, biedny Himuś. Tez by chciał uwagi swojego mena. Chyba musi przebrać się za torcik, albo wysmarowac nutellą i bitą śmietaną.
Ty wielka, fioletowa kulko!!! To było nie miłe! "gdzie mój mężczyzna, moja kobieta czy coś " przecież po Himusiu widać :( a jak nie to sprawdź.